Zasada świętości życia zgadza się szczególnie ze światopoglądem chrześcijańskim i została przedstawiona w encyklice Jana Pawła II "Evangelium vitae": "Mimo wszelkich trudności i niepewności każdy człowiek szczerze otwarty na prawdę i dobro może, dzięki światłu rozumu i pod wpływem tajemniczego działania łaski, rozpoznać
13 marca 2023 Oświadczenie Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie w obronie dobrego imienia swojego świętego Patrona - Świętość, dojrzewająca w Karolu Wojtyle przez całe jego życie, jest tym niewzruszonym fundamentem, na którym Metropolita Krakowski, a później Jan Paweł II zbudował gmach swojej pasterskiej posługi.
Tradycyjnie, 12 marca, w rocznicę kanonizacji swojego patrona św. Ignacego Loyoli, społeczność Akademii Ignatianum w Krakowie, obchodziła Święto Uczelni. W tym roku przypada 399. rocznica kiedy to papież Grzegorz XV, ogłosił świętymi jezuitów Ignacego Loyolę oraz Franciszka Ksawerego. Z racji na panującą pandemię, tegoroczne uroczystości ograniczyły się do Eucharystii
Antoniego z Padwy, znakomitego kaznodziei i orędownika ubogich, mogli żyć zgodnie z Ewangelią i doznawali Bożej pomocy we wszelkich przeciwnościach naszego życia. Cenny jest fragment kazania św. Antoniego (Liturgia Godzin, t. III, s. 1237 - 1238). Poucza on nas, że możemy świadczyć o Chrystusie pokorą, ubóstwem, cierpliwością i
Kliknij tutaj, 👆 aby dostać odpowiedź na pytanie ️ Napisz, co oznacza twoje imię otrzymane podczas chrztu, i opisz krótko swojego patrona. Moje imię to Piotrek… pit234 pit234
Każdy człowiek posiada jakieś wartości, którymi kieruje się w swoim życiu. Z wiekiem najczęściej nabywamy doświadczenia, wiemy o świecie, życiu i innych ludziach coraz więcej, wiemy również coraz więcej o sobie samych. Na tej właśnie podstawie kształtujemy hierarchię swoich wartości. Bywa jednak że zestaw ten staje się z jakichś powodów wypaczony i podpowiada nam
Stolica Apostolska zgodziła się, by św. Mikołaj był patronem Głogowa, a leżącym nieopodal Polkowicom patronował św. Sebastian. Niemal każdy samorząd na Dolnym Śląsku chce mieć
Wylosuj świętego jako patrona na 2020 r. W nowy rok wchodzisz z niepewnością i strachem? Masz problem i nie wiesz, na kim się oprzeć? Wylosuj swojego patrona na 2020 r. Wystarczy internet, wypełnienie krótkiego formularza i kilka kliknięć, by do armii twoich niebieskich orędowników dołączył kolejny.
17 marca 2021. Św. Patryk – wielki Europejczyk i patron Irlandii. Dzięki niemu Irlandia stała się chrześcijańska, a jego liturgiczne wspomnienie jest narodowym świętem wszystkich Irlandczyków. Jedna z legend głosi, że wypędził z kraju wszystkie węże, co wielu interpretuje jako wyplenienie pogaństwa. Jego atrybutem stała się
Przewodniczący KEP nawiązał w homilii do fragmentów z encykliki „Evangelium vitae” („Ewangelia życia”), mówiących o świętości ludzkiego życia i jego nienaruszalności. Podkreślił, że z prawdy o świętości życia wynika „zasada jego nienaruszalności, wpisana od początku w serce człowieka, w jego sumienie”.
riOwhsS. Święta Rita z Cascii 22 maja Kościół będzie wspominał św. Ritę z Umbrii, wdowę, wspomożycielkę w sytuacjach bez wyjścia. Kult włoskiej stygmatyczki zaczął się rozwijać w Polsce już w XIX w. za sprawą krakowskich augustianów. Od lat 90-tych rozwija się z coraz większa mocą, a w tej chwili zdecydowanie rośnie. Obecnie w kraju w ponad 20 kościołach znajdują się obrazy, figury, a nawet relikwie świętej. Św. Rita urodziła się w 1381 r. w Roccaporenie k. Cascii. Była jedynym i długo oczekiwanym dzieckiem starzejących się rodziców. Już jako dziewczynka prosiła rodziców, ubogich górali, żeby pozwolili jej wstąpić do klasztoru. Ci jednak zdecydowali inaczej i w wieku 12 lat wydali ją za mąż za Paoloa Manciniego. Rita była dobrą żoną i matką, ale jej mąż był gwałtowny, porywczy i bardzo konfliktowy. Paolo w gniewie często źle traktował żonę, a dzieci: dwóch synów bliźniaków, wciągał na złą drogę. Rita starała się skrupulatnie wypełniać swoje obowiązki, modliła się i często przyjmowała sakramenty. Do tego cierpliwą miłością, dobrocią, uprzejmością i życzliwością powoli, ale skutecznie wydobywała z męża pokłady dobroci, które drzemały w tym człowieku. Zaraza zamiast wendety? Paolo złagodniał, ale po 18 latach małżeństwa zginął w zasadzce koło rodzinnego młyna, pchnięty nożem. Ruiny młyna stoją tam po dziś dzień. Przed śmiercią okazał skruchę, co było niewątpliwie wynikiem modlitw i cierpliwości jego świętej żony. Synowie, zgodnie z miejscowymi zwyczajami, pragnęli pomścić ojca. Szykowała się włoska wendeta. Rita nie chciała dopuścić, by jej dzieci nie doznały zbawienia i prosiła Boga o inne wyjście z sytuacji. Gdy w okolicy pojawiła się zaraza, obaj synowie zachorowali na dżumę i zmarli. Rita została zupełnie sama. Bez reszty oddała się modlitwie, postom i spełnianiu dobrych uczynków. W wieku 36 lat, ta cicha, spokojna, ale silna kobieta, postanowiła spełnić marzenie z wczesnego dzieciństwa i wstąpić do klasztoru augustianek eremitek w Cascii. Nie było to łatwe, gdyż po pierwsze była wdową, a poza tym przebywały tam siostry morderców jej męża. Musiała więc najpierw pogodzić zwaśnione rody. Zakon eremitek Żyła w posłuszeństwie regule zakonu, wyróżniając się wielkim miłosierdziem. Otaczała dużym kultem mękę Chrystusa, a nawet chciała tak cierpieć jak on. W 1443 r. w Wielkim Poście z korony Ukrzyżowanego oderwał się gipsowy cierń i boleśnie zranił ją w czoło. Rana bolała, nie goiła się, a co gorsze tak cuchnęła, że Rita musiała jeść samotnie posiłki i przebywać już do końca życia w odosobnieniu. Jedynym wyjątkiem od cierpień była wyprawa do Rzymu. Stygmat zniknął na ten czas, a z miejsca po nim roznosiła się różana woń, dlatego ze świętą od spraw beznadziejnych kojarzona jest najczęściej opowieść o ogrodzie różanym. Kilka miesięcy przed śmiercią poprosiła jedną z sióstr, żeby przyniosła jej z ogrodu różę, a był to styczeń i ku zdziwieniu zakonnic róża tam była. Gdy Rita była już na łożu śmierci, zdarzył się cud za jej pośrednictwem. Stolarz, mający niedowład ręki odzyskał władzę w dłoniach. Gdy Rita zmarła 22 maja 1457 r. w opinii świętości, wykonał dla niej trumnę. Ciało po śmierci 76-letniej zakonnicy zaczęło pięknie pachnieć różami i nie rozkładało się. Została więc pochowana w kaplicy pod ołtarzem. Błyskawiczny kult Jej kult zaczął rozwijać się błyskawicznie, proporcjonalnie do wypraszanych za jej wstawiennictwem łask. Beatyfikacji św. Rity dokonał papież Urban VIII w 1627 r. Trumna była otwierana w 1636 r, potem w 1703. Ciało nie ulegało rozkładowi i wydawało różaną woń. W 1745 r. wicekról Neapolu, w podzięce za cud ojcostwa, podarował błogosławionej szklany sarkofag, w którym jej zwłoki leżą do dzisiaj. Kanonizując św. Ritę w 1900 r., papież Leon XIII ocenił jej małżeństwo jako męczeństwo. Św. Rita uchodzi więc m. in. za patronkę trudnych małżeństw. Jako żona, matka i zakonnica wiele wycierpiała, więc ludzie, których dotknęła samotność czy bezradność, złe relacje między małżonkami, stałe kłótnie rodziców czy rodziców i dzieci, gdy ktoś krzywdzi innych w rodzinie mają w niej swoją orędowniczkę, wypraszającą zgodę w obliczu rodzinnych dramatów. W ikonografii przedstawiana jest jako sprawczyni cudów pokoju. Symbolem świętej jest róża i tradycyjnie przed kościołami w dniu kiedy odprawiane są nabożeństwa ku jej czci, sprzedaje się te kwiaty. Widok tysięcy osób z bukietami róż podniesionymi do góry i modlącymi się do św. Rity złamał już wątpliwości niejednego sceptyka, który nie wierzy w cuda. Od 2000 r. odbywają się w Borkach Radzyńskich na Podlasiu nabożeństwa do św. Rity. Lista wyproszonych łask jest długa. Kiedy medycyna kapituluje, dla wielu zostaje tylko wiara w cud i bywa, że, wyproszony za pośrednictwem św. Rity, nadchodzi, jak świadczy przypadek matki i córki spod Oleśnicy, chorych na nowotwory. Obie wyzdrowiały. Podobnie, gdy małżonkowie oczekują na potomstwo czy rodzice modlą się o sakramentalne związki dla swoich dzieci. Ludzkie problemy, utrapienia i bolączki można mnożyć bez końca. Nawet studenci zdający egzaminy modlą się o pomoc za pośrednictwem św. Rity. Dzięki Matce Bożej, św. Ricie i św. Tadeuszowi Judzie – patronowi spraw beznadziejnych, ludzie maja nadzieję, że nie wszystko stracone i że cierpliwą i ufną modlitwą można wiele wybłagać. Kult św. Rity jest bogaty w przesłania i symbole, ale dwa są najbardziej wyraźne. Kolec z korony cierniowej symbolizuje ludzkie życie pełne cierpienia i bólu, zaś kwitnąca róża jest symbolem nadziei na przezwyciężenie trudności. Elżbieta Kasprzycka
Piemoncki święty należy do grona najmłodszych wyznawców kanonizowanych przez Kościół. Gdy umierał miał niespełna 15 lat. Bóg obdarzył go kochającymi rodzicami i niezwykłym wychowawcą młodzieży św. Janem Bosko. Św. Dominik Savio był dojrzałym owocem wychowawczego ideału niestrudzonego księdza z Turynu, który przyjął go do swego pierwszego Oratorium. Dominik przyszedł na świat 2 kwietnia 1842 roku w San Giovanni di Riva, miejscowości oddalonej 40 km. od Turynu. Jego rodzice byli prostymi ludźmi, ojciec był rzemieślnikiem a matka krawcową. W wieku zaledwie 5 lat został ministrantem, gorliwie przechodził kilka kilometrów na poranne Msze święte. Z wielkim trudem dźwigał też ciężki mszał. Od dzieciństwa był odpowiedzialny za innych. Swoich kolegów uczył, jak dobrze czynić znak krzyża. Mając 6 lat, zaczął uczęszczać do szkółki prowadzonej przez księdza proboszcza. Był zawsze grzeczny i bardzo koleżeński. W wieku 7 lat przyjął po raz pierwszy do swego serca Pana Jezusa. O jego duchowej dojrzałości świadczy postanowienie, jakie tego dnia zapisał w zeszycie: 1. Będę często spowiadał się i komunikował, ilekroć mi na to zezwoli mój spowiednik; 2. Będę święcił dzień święty; 3. Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja; 4. Raczej umrę niż zgrzeszę. Do szkoły chodził dwa razy dziennie, dlatego każdego dnia przemierzał 16 km. Był zawsze punktualny, na pytanie, czy się nie boi iść sam, ze zdziwieniem odpowiedział: przecież są ze mną Pan Jezus, Matka Boża i Anioł Stróż. Wielkim przełomem w jego życiu było zetknięcie się w 1854 roku z charyzmatycznym kapłanem, wychowawcą młodzieży, św. Janem Bosko. Odtąd dwunastoletni chłopak stał się jego pomocnikiem w procesie wychowania bezdomnych i zaniedbanych dzieci z Turynu. Dominik wywierał na nich bardzo pozytywny wpływ, pomagał w odrabianiu lekcji, godził zwaśnionych. Był zawsze pogodny i otwarty, by udzielić pomocy. Największą radość sprawiało mu uczenie swoich rozbrykanych rówieśników katechizmu. Żeby urozmaicić spotkanie, organizował dla kolegów konkursy z nagrodami. Jednemu z nich powiedział, że świętość polega na tym, żeby być zawsze radosnym i wiernym w codziennym wypełnianiu obowiązków. Dominik był obdarzony darem kontemplacji, nieraz wiele godzin pozostawał w kościele, adorując Jezusa. Pewnego dnia usłyszał poruszające kazanie księdza Bosko, który powiedział, że wszyscy powołani są do świętości i że świętość jest możliwa do zrealizowania przez każdego. Głęboko poruszony tymi słowami zapragnął zostać świętym. Dnia 8 grudnia 1854, w dniu uroczystego ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny, Dominik napisał osobisty akt ofiarowania się Niepokalanej: Maryjo, ofiaruję Ci swoje serce. Spraw, aby zawsze było Twoim. Jezu i Maryjo, bądźcie zawsze moimi przyjaciółmi. Błagam Was, abym raczej umarł, niż bym miał przez nieszczęście popełnić choć jeden grzech. W roku 1856 Dominik, za zgodą swojego wychowawcy, założył „Towarzystwo Niepokalanej”, którego celem było pomaganie w nauce słabszym wychowankom Oratorium, dopingowanie do pracy nad sobą. Nasz święty razem z paroma kolegami z narażeniem życia opiekowali się chorymi na cholerę. Dominik Savio pragnął pojednania Anglikanów z Kościołem katolickim. Głęboko w swoim sercu nosił pragnienie, by zostać kapłanem. Inne były jednak plany Pana Boga. Późną jesienią 1856 roku, wskutek dotkliwego zimna, rozchorował się, miał wysoka gorączkę. Lekarz orzekł, że ma gruźlicę. Powrócił do rodzinnego domu. Żegnając się ze św. Janem Bosko i swoimi kolegami, powiedział: „Ja już tu nie wrócę”. Dominik zmarł w Mondonio 9 marca 1857 roku. Niedługo przed swoim odejściem prosił swego tatę, by czytał mu modlitwy o dobrą śmierć. W godzinie śmierci towarzyszyła mu wizja nieba. Jego ostatnimi słowami były: Do widzenia, ojcze! Do widzenia! O, jakie piękne rzeczy widzę! Dominik Savio został beatyfikowany w 1950 roku a cztery lata później kanonizowany przez Sługę Bożego Piusa XII. Jest patronem ministrantów i chórów chłopięcych. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Na co dzień spieszą z pomocą tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Psychologowie i pedagodzy starają się rozwiązywać problemy nie tylko najmłodszych, ale i całych rodzin. 10 lat temu za patrona wybrali sobie Jerzego Ciesielskiego - obecnie sługę Bożego, kandydata na ołtarze. Za swoją pracę, gotowość pomagania, otwartość na drugiego człowieka i kierowanie się wartościami prezentowanymi przez patrona Jerzego Ciesielskiego dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 4 Grażyna Soszyńska otrzymała dyplom uznania z rąk Ewy Dumkiewicz-Sprawki, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania Urzędu Miasta Lublin. 10 lat temu w plebiscycie przeprowadzonym wśród pracowników poradni zdecydowano się na wybór patrona, którego ideały będą pomocą w pracy poradni. Spośród kilku kandydatów wybrano Jerzego Ciesielskiego, dzisiejszego sługę Bożego, kandydata na ołtarze. Papież Franciszek uznał heroiczność jego cnót w 2013 roku. Pracownicy poradni starają się inspirować się postawą patrona wobec pracy i obowiązków. Cytują jego słowa: "Nasza praca, stanowiąca pewne dobro wymienne między ludźmi, winna posiadać jakąś swą doskonałość. Ta doskonałość pracy (dzieło świadczy o mistrzu) wynika z doskonałości wewnętrznej człowieka". W Trybunale Koronnym poradnia świętowała mały jubileusz wyboru patrona, którego gośćmi były żona i córka Jerzego Ciesielskiego. Wśród gości byli także bp Mieczysław Cisło, ks. prof Marian Nowak z KUL, przedstawiciele współpracujących z poradnią placówek, przedstawiciele Urzędu Miasta i Kuratorium Oświaty. Jerzy Ciesielski, inżynier budownictwa i profesor Politechniki Krakowskiej, żył w latach 1929-1970. Działał aktywnie w krakowskim duszpasterstwie akademickim, gdzie zaprzyjaźnił się z Karolem Wojtyłą. Zginął wraz z dwójką swych dzieci w katastrofie statku na Nilu w Chartumie (Sudan), gdzie pracował jako tzw. visiting professor. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1985 r. Urodził się 12 lutego 1929 r. w Krakowie. Od najmłodszych lat przejawiał zainteresowanie naukami technicznymi, dlatego po wojnie podjął studia na wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej, gdzie w 1954 r. uzyskał dyplom inżyniera. W 1957 r. zawarł związek małżeński z Danutą Plebańczyk. Ślubu w krakowskim kościele akademickim św. Anny udzielił im ks. Karol Wojtyła. Danucie i Jerzemu urodziło się troje dzieci: Maria (1958), Katarzyna (1961) i Piotr (1962). W swoich wypowiedziach, przytaczanych przez zaprzyjaźnionego z nim kard. Wojtyłę, Jerzy Ciesielski wielokrotnie podkreślał, że małżeństwo i rodzina są jego życiowym powołaniem, w którym zawsze obecna była modlitwa, czytanie i omawianie Ewangelii oraz uczestnictwo w niedzielnej Mszy św. Zwyczaje te starał się później przekazywać swoim dzieciom tak, aby budować atmosferę pogłębionej, szczerej religijności. Młode katolickie małżeństwa, będące owocem przyjaźni zawartych w Duszpasterstwie Akademickim, także Jerzy i Danuta, postanowiły rozwijać koncepcję "rodziny rodzin". Ich spotkania, już po zakończeniu studiów, skupiały się nie tylko na dyskusjach o codziennych problemach, ale także na czynnej pomocy jedni drugim, dzieleniu sukcesów i porażek, wspólnych modlitwach i uczestnictwie w Eucharystii. Zgadzano się jednak i z tym, że o budowaniu tożsamości chrześcijańskiej nie świadczy wyłącznie przynależność do organizacji i struktur katolickich, ale przede wszystkim codzienne życie według Ewangelii, bycie apostołem Chrystusa we współczesnej rzeczywistości. W październiku 1968 r. Jerzy Ciesielski skorzystał z propozycji prof. Jana K. Tyszowieckiego i zastąpił go jako wykładowca Uniwersytetu w Chartumie. Wkrótce sprowadził tam także żonę i dzieci. Krótko przed wyjazdem z Polski Jerzy zetknął się z powstałym we Włoszech Ruchem Focolari (jego oficjalna nazwa to Dzieło Maryi). Jego członkowie w małych wspólnotach, "ogniskach domowych" ("focolare") naśladują Rodzinę z Nazaretu. Nie rezygnując z pracy zawodowej i realizując wspólnotę dóbr materialnych i duchowych, ukazują światu, jak współczesny chrześcijanin powinien żyć na co dzień Ewangelią i dążyć do osobistej świętości. 9 października 1970 r. Jerzy Ciesielski poniósł śmierć wraz z dwojgiem dzieci w katastrofie statku wycieczkowego, który zatonął na Nilu. Z tonącego statku zdołała się wydostać najstarsza córka, Maria. To ona wraz z matką Danutą Ciesielską były gośćmi podczas uroczystości jubileuszowych 10-lecia nadania imienia Jerzego Ciesielskiego Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 4 w Lublinie.